KITSCH OBJECT
Ostatnim razem wspominałam o tej bardziej intrygującej stronie mody. Tym razem będzie luźniej. Dzisiejszy wątek? Moda i kicz. Osobiście nie wyobrażam sobie by moda mogła istnieć bez jaskrawych kolorów, odrobiny przepychu, niedopasowania. Myślę, że jeżeli uznamy modę za sztukę, to musimy także zaakceptwać różnej jej oblicza. Może być klasycznie i elegancko(np. Armani), może być seksownie i kobieco (np. Dolce&Gabbana), ale jest też miejsce dla zabawy strojem(np. Moschino).
Szczęśliwie wielu projektantów potrafi traktować modę z przymrużeniem oka. Oprócz wspomnianej marki Moschino, np. Jean Paul Gaultier. I oczywiście John Galliano. Chociaż John G. ostatnio nas głównie zachwyca, to nie można zaprzeczyć temu, że o kicz otarł się wiele razy (i też zachwycał!). Nieustanne poszukiwanie, odwaga, skłonność do przesady niejednokrotnie sprawiają, że kolekcja staje się zapamiętywalna i interesująca. I zabawna. Bo moda to także duża dawka dobrego humoru. Potrafi nie tylko zaskoczyć, zaintrygować, zachwycić. Umie też rozbawić.
Nie byłoby jednak kiczu w modzie gdyby nie kolor. Łączenie ze sobą często jaskrawych, wyostrzonych, błyskotliwych i ‘żrących się’ ze sobą odcieni zwykle gwarantuje sukces. Wszystko w maksymalnym natężeniu. I co najbardziej zaskakujące, często te pozornie niedopasowane kolory, tkaniny połączone ze sobą okazują się znośne, co więcej prezentują się świetnie.
John Galliano, wiosna-lato 2003
Moschino, wiosna-lato 2006
Jean Paul Gaultier, Haute Couture wiosna-lato 2007
Jean Paul Gaultier, Haute Couture wiosna-lato 2007
Anna Piaggi jak nikt inny słynie z kiczowatego ubierania się.